Dotrwaliśmy do piątku. Niby nie pracuje. Niby każdy dzień wygląda tak samo. Niby nic, ale tooo się czuje! Co prawda P. jutro pracuje, ale i tak lubię piątki. Każdy ma lepszy humor. Ludzie się uśmiechają. W dodatku się dzisiaj całkowicie i totalnie "zeszmaciłam" w moim ulubionym SH :D Wpadły w moje łapki: kolejna chusta w miodowym kolorze, fantastyczny komin pięknie wypleciony z czarnej włóczki (będę pożyczać dla P.), spódnica H&M MAMA, longerek też H&M i też w miodowym kolorze, czapa dla Antośka...aaa to wszystko za jedyne 30 PLN! UWIELBIAM!
Wczoraj udało mi się ukończyć pluszowe literki, które zawisną nad łóżeczkiem Pierdziocha!
A dzisiaj... byliśmy na kolejnej wizycie u położnej. KTG w porządku, relaks na kozetce i pogawędka o porodzie. Teoretycznie moi drodzy, to ja mam to obcykane, wykute na blachę! W praktyce... wiem że będzie zupełnie inaczej. ALE! Pozytywne nastawienie! POZYTYWNE NASTAWIENIE! Małemu też nie będzie łatwo i w sytuacji kryzysowej właśnie o tym będę myśleć! AHOOOOJ PRZYGODO! Położna kazała się nie nastawiać na szybszą akcję porodową, bo to tylko będzie pogłębiać frustrację pt.: NO KIEDY KIEDY KIEDY???
Godzina ZERO- 5 października! Zobaczymy!
Ja zamawiałam przez Internet od razu kilka kolorów, także mam zapas, gdyby mnie naszła nagle wena!
OdpowiedzUsuńOjej, pamiętam to oczekiwanie i pamiętam te niby bezczynne piątki, które i tak męczyły.
Nie ma to jak SH ;) Cieszy bardzo fakt, że za niewielką sumę kupiło się tyle fajnych rzeczy. :D
OdpowiedzUsuńTe literki są świetnie. Podziwiam, bo ja bym chyba nie miała cierpliwości do robienia takich.
Literki super :)
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej podoba mi się pomysł z literkami :)
OdpowiedzUsuńhttp://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/