blog o ciąży

blog o ciąży

piątek, 22 listopada 2013

MGŁA

Ależ mamy dzisiaj pogodę. Jest trochę sennie, ale dość ciepło jak na 22 listopada. Właściwie zgrzałam się ostro na spacerze i to spacer będzie dzisiaj gościem honorowym mojego posta. Wybraliśmy się jak każdego z resztą dnia na spacer. W porannej TV coś przebąkiwali, że na mazurach mgły sra ta ta ta do momentu jak nie wytarłam nocnego piachu z oczu i odsłoniłam zasłony w pokoju. ALE MLEKO! No nas raczej nic nie zniechęca jeśli chodzi o nasze wypady. Mały zjadł, przewijanko, ubieranko i jesteśmy gotowi:

Zajebiście dziewczęcki ten kombinezon, ale taki dostaliśmy w prezencie i taki nosimy! Trzeba dużo męskości, żeby tak uroczo wyglądać w różowych uszach i kokardach na stopach hihi Jak mu kiedyś pokażę to zdjęcie to mnie chyba zabije, ale wygląda słodko!

Wyczłapaliśmy się około 10:30. Żeby nie tachać wózka z drugiego piętra, który z resztą do najlżejszych nie należy, mój kochany P. codziennie rano jak wychodzi do pracy wózek znosi do garażu, a jak z pracy wraca wózek z garażu wnosi na górę. W ten sposób my się ubieramy, becikujemy i smarujemy do garażu bez zbędnych balastów. 

Mgła, mgła, mgła... teraz już trochę schodzi, ale specjalnie na tą okazję przygotowałam fotorelację z mglistego spaceru, bo wręcz powstrzymać się nie mogłam. Momentami mgła przyjmowała formę klaustrofobiczną. Była taaaaak gęsta, taaaaak biała, taaaaaak mglista, że szok. Nie była widać nic! Taki niesamowity klimat, że miałam wrażenie jakbyśmy spacerowali z Tośkiem o absurdalnej, blisko porannej godzinie. BO KTO TO SŁYSZAŁ ŻEBY TAKA MGŁA GOŚCIŁA PRAWIE W POŁUDNIE! 


Nasze piękne jezioro utonęło w tym białym szaleństwie. Nawet kaczki trzymały się brzegu. Bezpieczniej dzisiaj  było zdecydowanie na lądzie :) 

W taką pogodę raczej nic się nie chce. Na obiad na odwal zrobiłam makaron w sosie pomidorowym z mięsem mielonym, potocznie okrzykniętym spaghetti bolognese, aleee... mój makaron na pewno nie widział spaghetti a sos jest z torebki no może lekko podreperowany pomidorami z puszki. Wyszło meeegaaa pomidorowe. Dzisiaj tylko na tyle mnie stać. Wczoraj odwaliłam kopytka, to dzisiaj mogę chyba sobie odpuści nagrodę perfekcyjnej pani domu. Idę... położę się do mojej Kluseczki. Jeszcze urwę z godzinkę snu :)

Trzymajcie się!




4 komentarze:

  1. Fajnie, że nawet pogoda Was nie zraża :)
    A w kombinezonie wygląda jak księżniczka :D uroczo :D

    http://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. hihi cssiii nie księżniczka hihi KRÓL RÓŻU! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha a ja dzisiaj Babcię wysłałam na spacer, a sama do Tesco i szał zakupów dla Larwy. Dla odmiany kupione chłopięce. Kombinezon maks. Brawo za jaja.

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski jest w tym różu. My też mamy kilka różowych ciuszków - smyk w necie nie zawsze pokazuje rzeczewiste kolory, a moja siostra nawet jak już wiedziała że będzie chłopak kupiła kilka słitaśnych bodziakow w różowe jelonki...naszym ulubionym kombinezonem na jesień był dziewczęcy kombinezon baranek - przynajmniej tak twierdził h&m

    OdpowiedzUsuń