blog o ciąży

blog o ciąży

wtorek, 19 listopada 2013

...

Jem, myślę, On śpi, P. w pracy...

Co jem?

Jak na kobietę z cycem na wierzchu przystało wciągam pulpety z piersi kurczaka z kukurydzą w sosie śmietanowym z koperkiem, marchewką i kluskami śląskimi wszystko oczywiście MADE IN KASIA :D Rosół się gotuje... będzie na jutro... może zrobię własny makaron. Przeczytawszy post Oli Fasoli też już nie mam pomysłów na żarcie. Ciągle kurczak, marchewka, kurczak, marchewka. W pewnym momencie myślałam, że mój Najdroższy nie ma żółtaczki tylko mu beta-karoten skoczył ! też miewam już tego dość i zaczynam poznawać na nowo smak kotleta mielonego... ostatnio nawet częściej wcinam nabiały.

O czym myślę?

O niczym konkretnym. Że już ciemno się robi...że się najadłam, że pranie trzeba wstawić, że moja mama zaraz przyjedzie, kiedy iść do ginekologa, a właśnie człowiek tak przez te dziewięć miesięcy latał jak łupi do doktora z ciągłym wrażeniem, że chyba jest się u niego CODZIENNIE. Szło się nawet przyzwyczaić i... nagle ulga. W końcu ginekolog to jak dentysta, ale skontrolować trzeba. Myślę też o mojej wielkiej, szyderczo dyndającej się dupie, a  przy udziale pewnych blogowych osobowości myślę o niej bardziej intensywniej, a może konkretniej. Kurna! Dieta matki z cycem na wierzchu jest naprawdę restrykcyjna- przynajmniej moja jest. ŻADNYCH KULINARNYCH WYPASÓW, które kipią zbędnymi kaloriami. Popierdzielam  z wózkiem jak szalona.  P. się nabija że w godzinę spaceru obpedałuje całe miasto. Co zrobić: ja robię wszystko szybko, Syn też odziedziczył po mnie tą przeklętą przypadłość, bo on je szybko (w efekcie krztusi się doprowadzając mnie o zawał serca!), szybko śpi czyli zdecydowanie za mało! szybko trzeba jeździć wózkiem... co to będzie jak stanie na nogi???? Dostanę zapewne oczopląsu chcąc za nim nadążyć! no albo ostatecznie nogi mi w dupę wejdą. Do setna? A MOJA DUPA DALEJ JEST WIELKA! Co prawda nie śmiałam się ważyć od porodu. Jest to związane z nieposiadaniem wagi łazienkowej- takie sobie znalazłam wytłumaczenie!

Eeeeeeh...

On śpi...

Jak wyżej. Śpi mało i szybko więc każda chwila ważna i bardzo roztropnie wykorzystana. 

P. w pracy

... ale zaraz wróci, więc wezmę się za obiad dla niego. Nie mam już sumienia katować narzuconym mi menu. Dzisiaj jednak musi się przemęczyć raz jeszcze i trzeci dzień walimy pulpety! 


4 komentarze:

  1. Widzę, że miło mija dzień :) a co do diety to fakt, sama nie wiem jak to ze mną będzie tzn jak wytrzymam ;)

    http://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, ja też planuję coś zrobić ze swoją De, ale dopiero po nowym roku, bo niedawno miałam operację. Możemy połączyć nasze siły. Za rok o tej porze będziemy super laski. :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja dupa też wielka, a od spacerów to się łydki ładne robią. Nie mam już pomysłu dokąd łazić, bo tak bez celu to mi się nudzi. No i zapierdzielam jak zła, licząc, że sadło zaginie. Dajemy Matka.

    OdpowiedzUsuń