CIĄG
DALSZY
NASTĄPIŁ
W dalszym ciągu tworzę. Tnę, zszywam, klnę, pruję i znowu zszywam. Staram się, próbuję. W tym odcinku przedstawiamy:
Kolejne spodenki plus czapa dla Antka. Oczywiście w paseczki. P. mówi, że Tosiek w czapce wygląda jak byyyyczek :)
Ja w dalszym ciągu chodzę w tasiemcu na głowie, bo: włosy rosną jak szalone, tym bardziej tak krótkie jak moje. Jak są już chociaż odrobinę dłuższe to mnie szlag jasny trafia i serwuję sobie wywiwijańca na głowie. Wniosek? Fryzjer potrzebny od zaraz.
Tej samej nocy powstała również torebka z filcowego bieżnika na stół. Jep! Kreatywności nie ma granic.
Połamałam igłę od maszyny, na tym pasku!
Co u Szczęścia? Mądraliński! Skrzekacz! Piskacz! Tymi szalonymi metodami próbuje wyegzekwować swoje zachcianki, a już najczęściej rozkaz WEŹ MNIE! Prostuje rączki, wyciąga po zabawki. Ostatnio zakupiłam mu gryzaka, żeby choć trochę odciągnąć jego uwagę od wciskania paluchów do buzi. Długa jeszcze droga przed nami, ale trzymam już pięknie, celuję też trafnie, gorzej smakuje. Nogi mam ciągle w górze. Przyciąga je do siebie. Zmiana pampersa to nie lada wyzwanie, ponieważ nogi a to się prostuję, a to energicznie fruwają w górze, żeby z zaskoczenia przywalić ci w nos, który nurkuje w Tośkowej pupie. Rośnie nam to Gówniuszczko!
Mam też problem. Nie wiem jak u Was, ale mnie dopada już zmęczenie. Zmęczenie wynikające nieprzespanymi nocami. Po ponad trzech miesiącach, po odpuszczeniu pierwszego szoku i adrenaliny PADAM NA RYJ! Jestem zmęczona, niedospana. Przeżyję, ale tak mam. Co w związku z tym? Częściej ulegam w braniu Tośka do łóżka na nocne karmienia. Po pierwsze nie mam siły trzymać mojego 7kg Szczęścia w łóżku, zaspana, oparta o ramę, w pozycji siedzącej, trzymająca cycka... no nie mam siły i ostatecznie, po zaciętej walce z moim sumieniem, zmęczenie wygrywa i lądujemy razem pod kołderą. Mało tego. Obiecuję sobie, że tylko nakarmię i odłożę go do łóżeczka. GUZIK PRAWDA. Ponownie dopada mnie zmęczenie i karmienie przeciąga się do 3 godzin. Koszmar, bo nie śpię tak jakbym chciała bo czujniej. Ręka mi drętwieje pod Tośkową głową. Szyja z resztą też. I tak sobie śpimy: Tosiek, cycek i ja. I co wieczór obiecuję sobie. NO WAY! Ostatni raz. Przyzwyczai się. I co wieczór scenariusz się powtarza. Eeeeh
Znalazłam również sposób na przedłużenie żywotności choinkowych światełek. Zawisły na tablicy korkowej w naszym biurowym kąciku :D Poooodoba mi się!
Położę się już.
Dobrej Nocy!