Ostatnio w tym oto miejscu skupiam się jednak w kierunku rękodzieło. BŁĄD! Gdyż moje dygresje tutaj zamieszczane dotyczyć miały jednak Tośka w roli głównej. Przywołuję się do porządku i wracam na tor. Tosiek, Tosiek, TOSIEK. Z większych wydarzeń to Antoni poznaje łyżeczkę. Tzn. widziałem ją wcześniej, ale w końcu matka POZWOLIŁA WŁOŻYĆ JĄ DO BUZI! Mało tego na łyżeczce było coś: gęstszego niż mleko, słodszego niż mleko, bananowego. Tak. Postanowiliśmy dać do spróbowania, to ważne DO SPRÓBOWANIA, kaszki ryżowej. Właściwie matka zjadła całą michę, ale jaka radość była to szok.
Oczywiście nie różnię się od reszty rodziców w kwestii min strzelanych przy karmieniu dzieci. Aaaaammmm rządzi! Co się okazało Tośkowi łyżeczka wcale nie okazała się obca. Wciągał kaszkę należycie, tylko nerwa miał jak mówiliśmy " TO JUŻ OSTATNIA". Antek niebawem kończy 4 miesiące. Chcemy zaprzyjaźnić się z łyżeczką, bo za chwil kilka będziemy wciągać marchewki, dynię i inne warzywne przysmaki. Kulinarne podsumowanie? No myślę, że 3 łyżeczki kaszki zostały zjedzone. Smakowało? OGROMNIE!
Poza nowo poznanymi horyzontami smakowymi, to nasze dziecko to Anioł! Miewa nerwowe akcje- niecierpliwy Syn po matce choleryczce! ALE. Dzisiaj w końcu udało nam się wybrać do Kościoła. Hmm stanęliśmy pod głośnikiem. Msza dla dzieciaków. Dzieciowe śpiewy pierwsza klasa, a my pod tym głośnikiem. Antek zero reakcji. Myślałam, że będzie ryk, bo kombinezon, dwa koce, bo ciasno, bo ciepło, bo nie na dworze, a tu niespodzianka. Syn spał bite 1,5h! W domu tylko przerzuciliśmy go do fotelika i pojechali my na wieś na obiad do rodziców. Dziecko w dalszym ciągu ANIOŁ. U dziadków uśmiechnięty jeszcze dobrą godzinę czasu. Na marginesie, na P.S. tak zwanym chciałam zauważyć, że dziecko nie jadło od 3h, ale dzielnie zabawia rozochoconą starszyznę (mama by mnie zabiła za to stwierdzenie). Ostatecznie i niebawem dziecko przypomniało sobie o żołądku. No w ogóle potem jeszcze zakupy, wstrząsy w wózku na zakupy. Dzielny Syn. ANIOŁ! Oczywiście Syn mało śpi w dzień, ale jest tak grzeczny, że to nie jest takie uciążliwe. Nie trzeba go ciągle nosić na rękach, ale domaga się ciągłej uwagi. Śpiewy, tańce, wygibańce- to wszystko można zobaczyć w mamusinym repertuarze.
Czekamy też na śpiworek. Plan jest jeden. Wyciągamy spacerówkę! W budzie ciasnota totalna. TAKO ma bardzo wąską budę. Tosiek rośnie jak szalony, więc nie ma wybacz. Śpiworek mus jest mieć. Zamówiony w piątek, w tygodniu pewnie dojdzie.
Lecę sałatkę zrobić. Surimi + ryż dziki + czosnek + i dzisiaj wyjątkowo zaszalejemy z łyżką majonezu, aaaa co!
My też musimy. Polka wsuwa już wszystko, póki co szpinak był beee. Krzyk, że jeszcze i pisk radości, że łyżeczka idzie plus władcze trzymanie miseczki i pośpieszanie karmiącego dawaj już. Radzę zapierać od razu, zaopatrzyć się w odplamiacze albo ubierać w szmaty do karmienia. Nie ma zmiłuj, żarcie jest wszędzie ;)
OdpowiedzUsuńO tak, u nas wszystko jest w jedzeniu, bo Zosia wyrywa lyżkę i chce wkładać sama! odplamiacze niezbędne - cieżko schodzi cholerstwo! A Tosiek uroczy! do schrupania
Usuńśmieszną minę zrobił :)
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię karmić mojego szkraba. U nas też "aaam" rządzi! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.