Ha! ha! HA !!! Udało się wywalczyć przełożenie szpitalnego wylegiwania na poniedziałek. Co prawda mała w tym moja zasługa, a wręcz żadna. Mama mojej przyjaciółki- to osoba odpowiedzialna za całe zamieszanie. Jest położną, co prawda na oddziale ginekologicznym, ale który w naszym szpitalu połączony jest z oddziałem położniczym. Udało jej się na dyżurze porozmawiać z moim lekarzem prowadzącym i zaproponowała rozwiązanie. Warunki? Muszę się stawiać dzisiaj, jutro i w niedzielę na poranne i wieczorne zapisy KTG. DLA MNIE OK! No chyba, że Antosiek zechce wysłuchać me błagania i postanowi się objawić światu. Jeżeli nie... będziemy biegać na KTG. Dzisiaj się lekko zestresowałam, bo po porannym zapisie, położne stwierdziły, że są jakieś "SPADKI" tętna i trzeba powtórzyć za 2 godziny. Komenda: iść się przejść wypić litra...wody niegazowanej i przyturlać się ponownie. Zhasana, spocona, zziajana wręcz, podłączyli mnie ponownie. Antoś się uspokoił, tym razem dał się posłuchać, w efekcie zapis idealny. Uff...
Dalej czekamy na Ciebie Synku!!!
Oj już na pewno nie możesz się bardzo doczekać. :) Już sobie wyobrażam to uczucie, że dzieciątko może zacząć wychodzić na świat w każdym momencie. :)
OdpowiedzUsuńKosmos! Tyle powiem!
UsuńRany, to czekanie musi być wykańczające ! - Trzymamy za was kciuki :)
OdpowiedzUsuńOj, nie lubię szpitali. Fajnie, że trafiła Ci się przepustka!
OdpowiedzUsuńWidzę siebie w podczytywanych :) Bardzo mi miło.
OdpowiedzUsuńŻyczę szybkiego rozwiązania!
Pozdrawiam!
Alex
Jeszcze troszkę, już prawie :D A "spadkami" tętna niech cie nie straszą, żebyś ty spadku tętna nie miała ;p
OdpowiedzUsuńjak laska?
OdpowiedzUsuń