Każda czynność zaczyna przychodzić z coraz większym trudem.
Chodzenie- zrozumiałe. Mam duży brzuszek, w ogóle jestem ciężka. Jakby każdy krok był poprzedzony dogłębną analizą przeprowadzoną przez każdą nogę z osobna. Lewa, prawa, lewa, prawa.
Schylanie- zrozumiałe. Mam duży brzuszek. Golenie nóg, wiązanie tenisówek, ostatnio nawet naciąganie skarpetek, to nie lada wyzwanie.
Stanie- zrozumiałe. Mam duży brzuszek. Nasz bąbel jest na tyle duży, że brzuch przy dłuższym postoju ciągnie niemiłosiernie (zawsze jak o nim mówię, a teraz piszę sadzi mi kopniaki po żebrach).
Siedzenie- zrozumiałe. Mam duży brzuszek. Nie tylko przy spaniu trudno znaleźć wygodną pozycję. Ulokowanie szanownego zadka na fotelu przed komputerem, robiąc miejsce dla brzuszka, też do łatwych nie należy.
Spanie- czyt. post z 22 sierpnia :)
Istne szaleństwo! Za kilka tygodni będzie jeszcze gorzej, więc rozpoczęłam akcję pt.:" Pranko, prasowanko!"
W związku z trudnościami, które były jak wiadomo do przewidzenia: schylanie do pralki po pranie, rozwieszanie, buchanie parówy z żelazka, mało komfortowa wcześniej wspomniana pozycja stojąca. UWAGA POSTANOWIŁAM! Akcję przeprowadzę ETAPAMI! Najpierw bodziaki. 10 minut przerwy. Potem śpiochy. 10 minut przerwy. Tego jest naprawdę sporo, a mi wiecznie wydaje się za mało. Kaftaniki, bluzeczki, kalesony... Z "kapsetami" było najłatwiej, rozwaliłam je sparowane na blacie. Swoją drogą uwielbiam jego skarpetki. Uświadamiają mi jaką drobinkę powitamy razem z P. na naszym świecie. Taka mała stopa, a tak olbrzymie zmiany!
Fantastycznie wyglądasz jak na 34 tydzień :)
OdpowiedzUsuńhttp://jagodowyzakatek.blogspot.com/
:)
Usuń