Wędrówka po markecie. Kilka cennych rzutów oka. Jest łup - AWOKADO! Ciekawość pierwszy krok do piekła, ale... " Kochanie, co Ty na to, żeby spróbować... awokado?". P. bez przekonania, pokręcił głową, zerknął z pogardą, burknął: "To weź JEDNO na spróbowanie". Zrozumiałam aluzję NIE PRZESADZAJ Z ENTUZJAZMEM. Chociaż nie można powiedzieć, P. lubi nowości. Gna przez życie stosując strategię BEZ UPRZEDZEŃ. To ważne, bo mam tak samo.
Szybko przejrzałam internet, w poszukiwaniu jakiegoś pomysłu na przyrządzenie pasty z awokado. Już oglądanie tych pięknych obrazków, czytając składniki (przy okazji dowiedziałam się, że z pestki jak da się udomowić i wypuści korzonki, można wyhodować DRZEWKO AWOKADO), włączyła mi się taka gastroFAZA, że nie czekając dłużej ruszyłam do kuchni. P. w dalszym ciągu bez przekonania i z pogardą zerknął na moje kulinarne poczynania. Nie wiem czemu, ale przy miażdżeniu awokado widelcem, oznajmił: "Mała, ja sobie zrobię kanapki!". Hmmm... Ja w zachwycie, lekko podniecona, mieszam wszystko, merdam, zgniatam, jeszcze raz mieszam.
TAAA DAAAAM:
SŁUCHAJCIE! Wyszło BOMBA! Pycha, pycha, pycha! Potajemnie zrobiłam jedną kanapeczkę dla P. Był zachwycony! Uważam pastę awokado za uznaną w naszym przydomowym menu.
A po głowie chodzi tylko jedna piosenka: http://www.youtube.com/watch?v=S9XisNdNxBA
lubię wszystko co kulinarne więc spróbuję tą pastę (aż mi w brzuchu zaburczało;)
OdpowiedzUsuń