Zapierniczają te tygodnie. Wstaje w poniedziałek, a już jest niedziela. I tak w kółko. SZOK.
Jak zwykle mam mało czasu. Będę się streszczać zatem. Zaczynam.
Ja przeszłam przeziębienie. Toś nic. P. złapało na moim finish'u . Toś nic. Tzn...było i jest kichanie, coś pokasłuje, ale dzisiaj zaliczyliśmy ostatnia partię pneumokoków, przy okazji czego Pani doktor osłuchała, obmacała, w gardło zajrzała. CLEAR! Jak już jesteśmy w temacie doktorskim, to ważyliśmy się też jak na każdej wizycie: 7890g. Komentarz doktorowej? "Wujek (bo podobno Toś bardzo przypomina Pani doktor mojego brata) Ty to słusznej wagi chłopak jesteś. Przed chwilą był kolega, który ma roczek i waży 9kg". Potem nastąpiły wyrazy współczucia dla mojego układu kostno-stawowego. Toś ma 4 miesiące i prawie 3 tygodnie. Plecy mnie naparzają na samą myśl noo chociażby 9 miesięcy. Mój brat był większy, a mama dała radę więc ja też nie będę pękać. Po za tym po za tym. Byliśmy z mężem na tej imprezie firmowej. RETY... jak było fajnie. Sukień, but, czerwone usta i złooooto na uszach. Potrzebowałam tego drogie Panie. Pierwszy raz w życiu miała tak, że serce ściskało że Tosia zostawiam, a z drugiej strony ciągnęło mnie na parkiet. Śmieszne uczucie. Mało tego. Od 4 miesięcy jak nie prowadzę auta, to jadę z tyłu z Gówniarzem. Aż tu nagle mogłam usiąść na starym miejscu pasażera z przodu oczywiście. Kolejne dziwne uczucie. Dziwnie też czułam się przypominając sobie fakt, że naprawdę niedawno to ja z bratem zostawaliśmy z dziadkami w domu, kiedy rodzice wychodzili na zabawy, a teraz moja mama zostawała z moim dzieckiem??? W takich sytuacjach czuję jakbym rypnęła głową w mur, albo ktoś mnie patelnią grzmotnął. JESTEM MATKA! JESTEM STARA! Moja mama jest babcią? No obłęd. Ten pęd dnia tak nakręca cały świat, że gubię się. Czasami się gubię i czasami jeszcze zapominam, że mam 27 lat, że mam wspaniałego Męża i jeszcze wspanialszego Syna. No dziwne uczucie. Dziwnie też drętwiały mi palce u stóp i łydki skamieniały po 7h stąpania w szpilkach. W końcu od roku czasu nie miałam obcasa na nodze. Znowu byłam 10 cm wyższa. 175 cm ! Brzmi dumnie! Dziwne uczucie. W ogóle to był dzień dziwny.
W dalszym ciągu szyję, tworzę. Na specjalne zamówienie powstał Piesio dla Piesia i Metkowy Dinuś.
Aaa przed imprezą zrobiłam sobie domowe SPA. Glinka na twarz!
Aaaa to mój Toś pomocnik podczas składania prania. Zdjęcie pt.: Mamo daj jeszcze tą pieluchę bo Ci spada!
I na koniec.
MOJE KOCHANE OCZYSKA!
Ostatnie zdjęcie mnie rozbroiło ;) Uroczy!!!
OdpowiedzUsuńŻyczę szybkiego powrotu do zdrowia ;)
Toś pomocnik - najfajniejszy ;)
OdpowiedzUsuńFajnie tak wyrwać się z domu prawda ? Mimo iż serce pęka, bo zostawia się malucha, to takie chwilę są bardzo potrzebne :)
Ostatnie zdjęcie zdecydowanie najlepsze :)
OdpowiedzUsuńAle ma cudowne te oczyska!! <3
OdpowiedzUsuńZdrówka życzę!
uwielbiam dzieciaczki z dużymi oczami <3!
OdpowiedzUsuń